inhire.ioBlogPraca w ITProgramowanie, muzyka i koty – Java Developer, który inspiruje do działania

Programowanie, muzyka i koty – Java Developer, który inspiruje do działania

Praca w IT
24/03/2022

Zbyszek Nitecki to doskonały przykład na to, że programista nie musi być nudnym gościem w okularach, który większość życia spędza przed komputerem. W Scalo jest Java Developerem, od którego inni mogą się wiele nauczyć, ale nie przestaje inspirować także po pracy. Tworzy muzykę i prowadzi dom tymczasowy dla kociąt z fundacji.

Jak trafiłeś do Scalo?

W pewnym momencie potrzebowałem zmiany i zakomunikowałem to na swoim LinkedInie.  Z racji tego, że miałem już kilka lat doświadczenia, ciężko było opędzić się od ofert. Telefon dzwonił kilka razy dziennie, wrzało też w skrzynce odbiorczej. I nie są to żadne przechwałki, a raczej obserwacja trendu – zresztą nie tylko moja, ale także moich znajomych z branży.

Wtedy też zgłosiła się do mnie Zuza, rekruterka Scalo. Co ciekawe, żeby dostać tę pracę, brałem udział w teście online dla kandydatów, który początkowo… oblałem. Wymyśliłem sobie, że robienie go po ciężkim dniu pracy i trzech rozmowach technicznych to dobre rozwiązanie. Kiedy miałem napisać kawałek kodu, mój mózg po prostu się wyłączył.

Zuza przekonywała mnie, że mogę zrobić to zadanie po czasie, ale dzień później rozłożyła mnie z kolei druga dawka szczepionki. I to nie na cały dzień, tylko tydzień, a właściwie dwa. Można powiedzieć, że pracę w Scalo w dużej mierze zawdzięczam Zuzie, bo była na tyle zdeterminowana, że regularnie mi się przypominała. A jak już poczułem się dobrze, to wspomniane zadanie zrealizowałem w 20 minut. No i to była przepustka.

Twoje stanowisko to Java Developer. Czym konkretnie zajmujesz się w Scalo?

Należę do trzyosobowego zespołu, który jest odpowiedzialny za automatyzację weryfikacji transakcji kryptowalutowych. Pracujemy, opierając się na implementowaniu API Travel Rule Protocol. Z jednej strony – to wyzwanie, z drugiej – ciekawe zadanie. Poza tym wraz z Arkiem, który jest architektem frontendowym w naszym zespole, staramy się wprowadzić trochę porządku i automatyzacji w istniejących aplikacjach.

Jeśli miałbyś powiedzieć, co najbardziej podoba Ci się w obecnej pracy, to…

Konieczność analizowania i rozwiązywania problemów, bo to przynosi sporo satysfakcji. Podobnie zresztą jak samo odkrywanie i tworzenie. A jeśli miałbym powiedzieć, co najbardziej doceniam, to z pewnością jest to możliwość ciągłego rozwijania się.

Wiele osób utożsamia programistę z geekiem, który rzadko przebywa w innym miejscu, niż przed komputerem. Wiemy, że jesteś zaprzeczeniem takiego stereotypu, m.in. przez wzgląd na to, czym zajmujesz się po pracy.

Na szczęście praca w Scalo pozwala mi na realizowanie się także w innych dziedzinach. W moim przypadku to przede wszystkim tworzenie muzyki i pomaganie zwierzakom.

Zacznijmy więc od muzyki.

Tę przygodę można podzielić na dwa etapy. Pierwszy z nich to zespół H.EXE, w ramach którego produkowałem muzykę w klimatach harsh electro/aggrotech/industrial. Działo się to w latach 2010-2014. Owoce tego projektu są dostępne chociażby w serwisie Bandcamp, ale ostrzegam, że dla wielu odbiorców to nie będą kawałki przyjemne dla ucha. Klimat jest dość specyficzny.

Podobnie zresztą jest z moim aktualnym projektem, który nazywa się Gruz. Tworzę go razem z kolegą. W tym przypadku zahaczamy o gatunki, takie jak drum and bass, hardcore techno, speedcore, tekno czy glitch. Na ten moment mamy trzy utwory, jednego można odsłuchać w serwisie Soundcloud.

Oprócz tego grywam na gitarze, a jeśli mam więcej wolnego czasu, ćwiczę na perkusji.

Same wymienione gatunki muzyczne budzą zainteresowanie. A jak jest ze zwierzakami?

W tym przypadku chodzi o dom tymczasowy, który prowadzę wraz z żoną, choć po części można go chyba nazwać swego rodzaju sanatorium. Najczęściej ratujemy kocięta, które trafiają do nas z fundacji. Nierzadko są to zwierzaki, które jeszcze mieszczą się w dłoni lub na przykład 2-4-tygodniowe, które trzeba karmić z butelki. Nie jest to łatwe zajęcie, szczególnie w przypadku tych najmniejszych kociąt, bo one wymagają regularnego karmienia, co 2-3 godziny, co wiąże się z koniecznością ciągłego wstawania także w nocy.

Skąd pomysł na taką formę pomocy?

Wszystko zaczęło się od mojej żony, która pracowała wcześniej w fundacji. Kiedy już mieszkaliśmy razem, została poproszona o zajęcie się pięcioma kociakami, których mama zginęła pod kołami samochodu. Trafiły pod nasz dach, gdzie je odkarmiliśmy i odchowaliśmy, a następnie wysłaliśmy do adopcji. To był pierwszy, ale oczywiście nie ostatni taki przypadek, bo działamy w ten sposób do dzisiaj.

Jak dokładnie wygląda to odchowywanie kociaków?

Zajmujemy się tym kompleksowo. Poza tym, że w grę wchodzi standardowo opieka, czyli na przykład karmienie, jako dom tymczasowy musimy też wszystkie kocięta przebadać, zaszczepić i odrobaczyć. Fundacja zwraca nam za to pieniądze albo korzystamy z punktów, z którymi współpracuje. Na szczęście nie wszystko załatwiamy we własnym zakresie. Dostajemy kocięta wraz z wyposażeniem typu jedzenie, podkłady, transportery czy kuwety. Na ogół pomagamy sobie z ludźmi z fundacji, a także poza nią. Przykład to chociażby ostatnie poszukiwania zaginionego psiaka, w których braliśmy udział.

 

Załóżmy, że Twój znajomy chciałby pójść tą samą drogą i również założyć dom tymczasowy dla zwierzaków. Co byś mu poradził?

Myślę, że nie powinna być to decyzja podjęta pochopnie. Warto zastanowić się, czy jesteśmy w stanie zapewnić zwierzakom komfort i bezpieczeństwo. Zresztą na te aspekty bez wątpienia zwróci uwagę także osoba z fundacji, która przyjdzie zweryfikować to, czy przygotowane przez nas miejsce nadaje się na dom tymczasowy.

Jednak globalnie patrząc – najtrudniejsze w całym procesie i tak jest rozstawanie się ze zwierzakami, którym się pomogło, szczególnie na początku. Po oddaniu ich do adopcji w domu robi się cicho i pusto. Wtedy trzeba cierpliwie czekać na informacje o kolejnych zwierzakach. W przypadku domu tymczasowego takiego jak nasz warto pamiętać także o tym, że nie każdy kot czy pies dotrwa do adopcji – należy być na to przygotowanym.

Jak widzisz swoją przyszłość – zawodowo i prywatnie?

W pracy będą to na pewno wciąż tematy backendowe. A z rzeczy mniej oczywistych – Kotlin i tajniki wzorców architektonicznych. Prywatnie chciałbym w końcu zaliczyć pierwsze 100 km na rowerze. Marzy mi się też dalszy rozwój muzyczny, być może nawet zespół grający stoner metal.

Posłuchaj naszego Praktycznego podcastu.